AI slopy zalały sieć web – szczególnie Facebooka. Dzisiejszy internet, a.d. 2024 – pełen fake-newsów i marnej jakości treści, z których trudno wyłowić jest coś wartościowego. Rozwój narzędzi AI sprawi, że będzie tylko gorzej. Otrzymujemy mnóstwo obrazków wygenerowanych przez sztuczną inteligencję, opatrzonymi prostymi, mało wiarygodnymi albo nawet niegramatycznymi opisami. Są one zamieszczane hurtowo przez fejkowe fanpage. To wszelakiego rodzaju kotki z ogromnymi oczami, kiczowate krajobrazy albo cała masa mniej lub bardziej surrealistycznych tworów.
Często są one przy tym niskiej jakości, prymitywne, zawierające typowe błędy dla obrazów generowanych przez AI. Mimo to mogą się one nawet podobać, przecież “o gustach się nie dyskutuje”, ale stanowią one po prostu nową wersję spamu. Mają nakłaniać do polubienia, polajkowania, przekierowania na reklamę – w najlepszym razie. Gorzej, że można też w ten sposób trafić na strony oszustów i naciągaczy.
AI slopy to boomertrapy. Pułapka dla kogo?
Owe AI slopy nazywa się też “boomertrapami”. Od czego to? Są one wycelowane w osoby “mało biegłe” w internecie, czy ogólnie nowoczesnych technologiach, nie potrafiące odróżnić dzieła człowieka od tworu sztucznej inteligencji, łatwowierne. Czyli tzw. boomerów. W domyśle rzecz jasna starsze pokolenia… Zastanówmy się, czy aby na pewno? Ilu z nas jest na tyle biegłych z różnymi internetowymi trendami i sztuczkami, żeby być w stanie skutecznie oddzielić ziarna od tego typu plew?
Zwłaszcza kiedy działamy, szybko, instynktownie, wiedzeni emocjami, by nie powiedzieć bezmyślnie – a tak często działamy w mediach społecznościowych. Ponad połowa Polaków – jak wynika z badań – czerpie swoją wiedzę o świecie z mediów społecznościowych. Ilu z nich ją potem weryfikuje? Czy młode osoby, żyjące mediami społecznościowymi, są odporne na taki rodzaj manipulacji, czy też pochłaniają wszystko, co zostaje im podsunięte? Ilu z nas w ogóle widzi w tym problem?
Trendy w rozwoju AI: deepfake’i, phishing oraz AI spam
Naukowcy (powiązani zresztą z Google DeepMind) opublikowali ostatnio publikację, w której obecne trendy w rozwoju AI oraz w jej użyciu nazwali „zagrożeniem dla zaufania, autentyczności i integralności systemu informacji”. Jako główne kierunki nadużyć wskazano: manipulację ludzkim wizerunkiem i fałszowanie faktów, użycie sztucznej inteligencji do technicznie zaawansowanych ataków przez osoby o nikłej technicznej wiedzy (np. tworzenia złośliwego oprogramowania) oraz nadużycia niższego poziomu, przez które należy rozumieć przypadki użycia GenAI, wzbudzające obawy natury etycznej.
Takie AI slopy na przykład? Regulaminu niby nie łamią – co najwyżej denerwują. Tylko, że kiedy przeglądasz media społecznościowe i co chwilę widzisz irytujące fotki, których nie chcesz oglądać i na których skrolowanie tracisz czas, to znacznie obniża jakość korzystania z mediów społecznościowych. Wystarczająco irytują mnie już reklamy i wszelakie niechciane rolki, prezentowane mi na Instagramie, a perspektywa feedu zalanego AI slopami stawia pod znakiem zapytania sens korzystania z mediów społecznościowych, skoro w 90% zawierać będą one treści dla mnie bezwartościowe, irytujące, a nawet szkodliwe. Niestety, ale te trendy potwierdzają – póki co – czarne scenariusze snute przez specjalistów. Warto pochylić się nad następującym wnioskiem naukowców:
Masowa produkcja niskiej jakości, podobnych do spamu i nikczemnych treści syntetycznych może zwiększyć sceptycyzm ludzi wobec informacji cyfrowych i przeciążyć użytkowników zadaniami weryfikacyjnymi
Nie będziemy już w stanie ogarnąć, co jest prawdą, a co kłamstwem, wskutek czego ludzie nie będą wierzyć już w nic, co publikowane będzie w internecie. Najczęstszym obecnie sposobem niewłaściwego użycia narzędzi AI – według badaczy – są przypadki manipulowania opinią publiczną. Polski przedsiębiorca – Rafał Brzoska, walczy obecnie z Facebookiem wobec wymierzonej przeciwko niemu kampanii fake newsów – pokazujących się informacji o jego śmierci, bądź śmierci jego żony. Dość makabryczne, a to nie jest tylko problem Brzoski, ale i innych celebrytów. Oczywiście walka pojedynczej osoby z Metą jest walką z wiatrakami, jeśli nie ma to wsparcia w prawie, regulacjach i podejściu polityków.
Znikające media? Polacy: znikajcie sobie, żaden problem
Ostatnia awantura o prawa autorskie i apel polskich mediów do polityków, płaszczących się przez Bigtechami – naprawdę nie wróży dobrze. Bardzo to krótkowzroczne, chyba że politykom nie zależy na utrzymaniu niezależnych i rzetelnych mediów.
Idąc tą drogą – korporacje będą mogły sobie dowolnie korzystać z treści stworzonych przez dziennikarzy (lub innych internetowych twórców), za pół-darmo, by trenować swoje modele AI. Microsoft – ustami pana Mustafy Sulejmana, tego samego, który tak przestrzega w swojej książce przed AI – stwierdził nawet ostatnio, że wszystko, co jest w Internecie jest darmowe. Witryny mediów będą znikać, albo przenosić się za paywalle. Za bycie dobrze poinformowanym trzeba będzie więc płacić, cała reszta – tych korzystających z darmowych źródeł i tych, którym nie będzie się chciało szukać czegoś więcej – będzie otrzymywać papkę medialną.
Jak daleka droga stąd do manipulacji ludźmi na szeroką skalę? Futurolodzy i naukowcy przestrzegają przed takim scenariuszem: coraz większego rozwarstwienia społecznego, nie tylko pod kątem dochodów i zasobów, ale także wiedzy i edukacji. Dobre wykształcenie zawsze było kosztowne i dostępne raczej elitom. Jednym z dobrodziejstw nowoczesności, dzięki któremu dokonaliśmy tak znacznego postępu cywilizacyjnego, była właśnie powszechna edukacja. Wiedza się zdemokratyzowała można tak powiedzieć. Potem przeniosła się do internetu i teraz mamy do czynienia nie tyle z jej powszechną dostępnością i demokratyzacją, ile umasowieniem i deformacją. Dotychczas popularnym hasłem było: “telewizja kłamie”, teraz powinniśmy raczej wołać “internet kłamie”.
Materiał nie został wygenerowany przez AI. Napisała go dla was Gabi.
Zdjęcie wyróżniające wygenerowane przez ideogram.ai
Żródło i inspiracja: Washington Post
Ja myślę, że to również genztrapy. Wystarczy z nimi porozmawiać, żeby usłyszeć, co ostatnio widzieli na tiktoku. Nie ma żadnej przesłanki, żeby sądzić, że lepiej filtrują fejki od boomerów, czy millenialsów.