Fraza „All eyes on rafah” zapisała się już na kartach internetowej historii. Okazuje się, że obraz z hasłem, utworzonym z namiotów, które zwraca uwagę na kryzysową sytuację w Strefie Gazy został najczęściej kopiowaną treścią AI.
All eyes on rafah został udostępniony na social mediach aż 50 mln razy! I ja nie zamierzam wchodzić tutaj na grunt polityczny, tylko przeanalizować pewne zjawisko. Wojna między Izraelem a Hamasem i jeden prompt stał się polem potyczki między dwoma osobami, które nagle dały o sobie znać, kiedy zdjęcie stało się popularne. Czy jedna grafika może być wygenerowana od zera w prawie identyczny sposób? Czy ktoś kogoś skopiował? Zacznijmy jednak od początku.
All eyes on rafah to najbardziej popularne zdjęcie AI
All eyes on rafah to grafika wygenerowana w lutym przez Zilę Abkę przy pomocy narzędzia Microsoft Image Creator. Kobieta jest 39-letnią nauczycielką, fanką AI i aktywistką pro-palestyńską. Kreatywne zdjęcie z wielkim białym napisem opisuje osoby chroniące się w obozach w mieście Rafah w Strefie Gazy. Chciała zwrócić uwagę na problem. Nie szukała żadnego uznania, ale umieściła dwa znaki wodne. Jeden świadczący o tym, że grafika została wygenerowana przez AI, a drugi, że jest jego autorem. Tak – brzmi to paradoksalnie, a to dopiero początek historii.
Nagle, kobieta znalazła w internecie łudząco podobną grafikę. Miała ona pewne zmiany, dotyczące m.in. ośnieżonych gór w tle. Jednak – przede wszystkim – uwagę Zili Abki przykuło co zupełnie coś innego. Brak znaków wodnych. Nie znalazła tam ani swojego nazwiska, ani informacji o tym, że zdjęcie zostało wygenerowane przez AI. Natomiast było jawne kto udostępnił ten obraz. Jest nim Amirul Shah, który napisał na grafice nazwę swojego konta na Instagramie (Shahv4012), czyli mówiąc wprost: „To ja wygenerowałem „All eyes on rafah”.
All eyes on rafah to dzieło dwóch osób, które zupełnie sie nie znają?
Zila Abka nie ma złudzeń. Jej praca została przycięta z dołu, aby nie były widoczne znaki wodne i wrzucona w narzędzie AI w celu obróbki. Dokładnie przeanalizowała swoją pracę i Amirula Shaha i jest zbulwersowana tym faktem, że – poniekąd – została okradziona, chociaż też nie do końca. W końcu sama twierdziła, że nie można mieć praw do czegoś, co wygenerowała maszyna. Z jednej strony nigdy nie miała na celu spieniężenia swojej grafiki i robiła ją w szczytnym celu, aby szerzyć informacje na dany, ważny temat. Z drugiej – oczekuje podziękowań. I przede wszystkim – przyznania się Amirula Shaha, że sam nie wpadł na pomysł, aby w taki sposób stworzyć grafikę.
Co na to Amirul Shah? Zaprzeczył, że doszło do kopiowania istniejącej już pracy. Twierdzi, że nawet nie pamięta jakiego generatora użył. Mówi, że mógł być to Microsoft Image Creator, ale nie pamięta. Nie jest również skory do dalszych komentarzy. Zablokował na Instagramie dziennikarza Michigan Public. Dosyć podejrzane.
Czy generatory AI mogą stworzyć takie same prace?
Pytanie jest jednak jedno – czy możliwym jest, aby program wypluł dwie (prawie) takie same grafiki? Zarówno dziennikarze, jak i Zila Abka próbowali odtworzyć All eyes on rafah za pomocą Microsoft Image Creator i każdy wynik był diametralnie różny. Prawdopodobnie mamy do czynienia z kopiowaniem czyjeś pracy, tylko czy ta praca wygenerowana przez program jest już czyjąś własnością? Śmiem wątpić.
Jedno jest pewne – między Zila Abka a Amirul Shah nie ma zgody, a sam oskarżany nawet twierdzi, że w życiu nie widział pracy aktywistki. Pewnie spór ten umrze śmiercią naturalną, ale otwiera to dialog na ciekawy temat. Czy będziemy się kłócić o coś, co – de facto – nie jest naszym dziełem? Świat AI jest pełen abstrakcji.
Żródło: Michigan Public