Boty wysyłające CV to stosunkowo nowe narzędzie AI, które postanowiła sprawdzić dziennikarka Aki Ito z portalu Bussiness Insider. Czy sztuczna inteligencja jest na tyle rozumna, że potrafi znaleźć za nas pracę i wysłać e-maila z CV?
Szukanie pracy to nie jest takie kopiuj-wklej. Często CV trzeba przerabiać pod dane stanowisko, aby w ogóle dział rekrutacji nie wyrzucił naszej aplikacji do wirtualnego kosza. Przypomina mi się też narzekanie mojego znajomego, który szukając pracy w dziale IT w przeciągu tygodnia wysłał ok. 200 e-maili. I to nie jest tak, że nawet mając bardzo ukierunkowany profil, mamy dostępny jeden szablon. Do tego – CV powinno się wyróżniać, aby w ogóle ktoś je przeczytał. Nikt nie powiedział, że w obecnych czasach jest łatwo. A gdyby tak ułatwić sobie całą tę procedurę i wykorzystać narzędzia AI do tego żmudnego procesu? Aki Ito postanowiła to sprawdzić.
Boty wysyłające CV – przykłady aplikacji
Dziennikarka wzięła na tapet parę płatnych aplikacji: Sonara, WonsultingAI, Massive i LazyApply. Jakie rezultaty otrzymała? Cóż… nie są to perfekcyjne narzędzia, a kobieta aplikując do 120 miejsc pracy określa cały eksperyment niezbyt chlubnym mianem. Jest nim chaos, ale może jednak chociaż poszczególne elementy tych aplikacji zdają egzamin?
Sonara
Sonara w najwyższym planie kosztuje 79,99 dolarów miesięcznie. Pozwala na miesięczne wysłanie 420 CV. Pół godziny siedzenia nad uzupełnieniem rubryczek i można działać – w sensie obserwować jak radzi sobie bot w akcji. Sonara szuka stanowisk, odpowiadających naszym preferencjom, zapisanym w naszym dokumencie, a my zatwierdzamy, które nas interesują. Bot powinien wysyłać e-maile z CV, ale jak się okazało – pomimo tego, że każdego ranka pingował kolejnym propozycjami – nie zawsze wyręczał nas w robocie. Aplikacja w wersji beta to świetne narzędzie do samego wyszukiwania ofert pracy, tylko czy za 79,99 dolarów miesięcznie nie powinniśmy otrzymać większych możliwości?
WonsultingAI
Jak najbardziej tak! Jednak dziennikarka pomimo fiaska pierwszego narzędzia postanowiła sprawdzić dużo tańszego bota, jak jest WonsultingAI. W cenie 19,99 dolarów miesięcznie aplikacja działała znacznie lepiej niż Sonara, ale do perfekcji dużo brakowało. Posiada funkcję, która pozwala użyć inne CV dla każdego stanowiska, do którego się zgłaszamy, co oznacza, że mamy możliwość podkreślenia umiejętności i osiągnięć na różnych stanowiskach. Niestety, ale wyników wyszukiwań wiele nie było, a system rejestrował inne błędy.
Massive
Większy przełom nastąpił podczas testowania Massive, jednak trzeba mieć świadomość o istniejących ograniczeniach. Dotyczą one liczby zawodów korporacyjnych, które filtruje system. Dziennikarka musiała wybrać zakres najbardziej odpowiadający jej preferencjom, czyli marketing treści i PR. W przypadku 39 dolarów miesięcznie wysyła do 50 wniosków tygodniowo. I tym razem narzędzie sobie poradziło. Dziennikarka otrzymywała automatyczne zwrotne e-maile od pracodawców, że otrzymali CV. Jednak – żaden z nich nie wrócił z propozycją umówienia się na rozmowę rekrutacyjną.
LazyApply
Przyszedł czas na sprawdzenie LazyApply – aplikacji o naprawdę dużych możliwościach. Nie oferuje miesięcznej subskrypcji, ale dożywotni plan pozwala na wysłanie aż 750 CV dziennie! I jest to środkowy plan w cenie 129 dolarów. Całkowity brak limitów jest możliwy w najdroższym pakiecie wynoszącym 249 dolarów. W przeciwieństwie do innych botów, które przyjmowały oferty pracy we własnych witrynach, LazyApply składał wnioski za pośrednictwem zewnętrznych tablic ofert pracy. Narzędzie można połączyć z kontami na Indeed, ZipRecruiter i LinkedIn. Jest jeszcze jedna istotna zmiana – działanie programu odbywa się w czasie rzeczywistym.
To było tak, jakby ktoś zhakował mój komputer: patrzyłam, jak bot klika różne pola i pisze odpowiedzi na krótkie pytania. Przez pierwsze kilka minut byłam zahipnotyzowana. Potem zaczęłam panikować. W jednej aplikacji bot wskazał, że mówię po hiszpańsku na poziomie konwersacyjnym, czego zdecydowanie nie potrafię. W innym podano, że jestem Afroamerykanką, mimo że w moim profilu LazyApply podałam, że jestem Azjatką. Gdybym była prawdziwym poszukiwaczem pracy, prawdopodobnie wyciągnąłbym wtyczkę z nieuczciwej maszyny.
To nie były jedyne problemy. Okazało się, że aplikacji zdarza się wysłać starsze CV. Znalazł je w bazie LinkedIn, co mogło spowodować dużo problemów, np. załączając list motywacyjny wysłany wcześniej do konkurencji. Jeden z pracodawców odezwał się, dopytując o ubieganie się nas o prace w innej firmie, bowiem początek wiadomości wskazywał na inne miejsce pracy.
Werdykt – czy boty wysyłające CV to przyszłość rynku pracy?
Jak widać – boty wysyłające CV nie radzą sobie za bardzo. Był to eksperyment i sprawdzenie AI w akcji, ale w momencie, kiedy ktoś naprawdę szukałby pracy, to błędy aplikacji mogłyby sporo kosztować. Pracodawca również nie wie, że takie e-maile wysyła i generuje maszyna. Wysłanie do firmy X, pisząc, że aplikujemy do firmy Y to błąd karygodny, który mógłby pozbawić nas świetnej posady.
Wnioski? Takie jak zawsze, które dotyczą AI. Nie polegać w 100 procentach, korzystać, ale kontrolować. W tym przypadku sugerowałbym traktować te aplikacje jako narzędzie pomagające wyszukać atrakcyjne oferty. Samo wysyłanie e-maili? Lepiej zrobić to samemu.
Żródło i inspiracja: Bussines Insider