Książki o AI to dosyć spory wór z różnymi propozycjami dla fanów technologii. Pisałam już o kilku pozycjach popularnonaukowych, dziś chciałabym opowiedzieć o beletrystyce. Z reguły przy polecajkach książek sięga się po pozycje znane i uznane. Na tej zasadzie szukając tropów AI w powieściach, w pierwszym rzędzie przywołuje się klasykę fantastyki: Lem, Asimov, Arthur C. Clarke. Asimov stworzył cykl Roboty, w którym przedstawia ewolucję robotów obdarzonych sztuczną inteligencją.
Roboty związane są Trzema Prawami Robotyki, lecz w końcu, w miarę ewolucji tych maszyn, sprawy zaczynają ludziom wymykać się spod kontroli. W tym duchu napisana jest również powieść Odyseja kosmiczna 2001 (ze słynną ekranizacją Stanleya Kubricka) – mająca zresztą swoje kontynuacje. W tym cyklu zderzają się dwa klasyczne motywy sci-fi: podróże w kosmos oraz sztuczna inteligencja. Na podstawie koncepcji Clarke’a powstały stacje kosmiczne.
Książki o AI – wspomnijmy o klasyce literatury
Niezwyciężony, space opera, opisująca kosmiczne starcie ludzi z mikroautomatami, niszczących wszelkie myślenie, jest z kolei jedną z najbardziej lubianych powieści Stanisława Lema. Twórczość Lema to temat na książkę sam w sobie – genialny pisarz, futurolog, myśliciel, z oszałamiającymi wizjami, do tego stopnia, że niektórzy stwierdzili, że Lem nie jest pojedynczym człowiekiem, tylko wieloosobowym komitetem, działającym na rzecz komunistów.
Tę teorię wymyślił inny klasyk sci-fi – Philip K.Dick i jak już jesteśmy przy nim, to przywołajmy jego Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? W tej powieści organiczne androidy pełnią rolę służących ziemskich kolonizatorów na innych planetach. Niektóre jednak się buntują i uciekają na Ziemię. Ich tropieniem zajmują się łowcy androidów, a rozpoznanie czy dana istota jest androidem, czy też człowiekiem – słynny test na współczucie – jest motywem przewodnim tej historii. Dick – podobnie jak Lem, nota bene – stawia pytania o człowieczeństwo – o to, czym jest człowiek oraz – czy maszyny także nie zasługują na autonomię. Moim zdaniem założenie Dicka, że empatia jest tym, co odróżnia człowieka od maszyny jest nazbyt optymistyczne (w stosunku do ludzi).
Czesi mają swoje książki o AI z typowym czeskim humorem
Bardziej odpowiadają mi wizje – i typowo czeski humor – Karela Capka (wszak autora słowa „robot”), pokazane np. w Fabryce Absolutu: Na terenie Czech wyprodukowano Boga. Maszyny zwane karburatorami zaczęły masowo wytwarzać Absolut. Co oczywiście doprowadziło do wielu absurdalnych sytuacji. Powieść przestrzega przed fanatyzmem ideologiczno-religijnym, ale czy ów maszynowo wyprodukowany „Bóg” nie jest w istocie formą sztucznej inteligencji? Zresztą i inna powieść Capka – Inwazja jaszczurów jest niesamowicie aktualna – po 100 latach od jej powstania.
Na koniec tego przeglądu klasyki sci-fi wspomnijmy jeszcze Diunę – wprawdzie w Diunie nie ma sztucznej inteligencji, ale to dlatego, że wyeliminował ją Dżihad Butlerowski – co, sugeruje, że w tym uniwersum także wydarzyły się niedobre rzeczy, związane z technologią:
Kiedyś ludzie scedowali myślenie na maszyny z nadzieją, že dzięki temu będą wolni, ale umożliwili tylko innym ludziom i ich maszynom ujarzmienie siebie.
– „Nie będziesz czynił machin na obraz i podobieństwo umysłu ludzkiego” – zacytował Paul
– Wprost z Dżihadu Butlerowskiego (…) – powiedziała – lecz to, co głosi Biblia P-K, powinno brzmieć: „Nie będziesz czynił machin udających umysł ludzki”.
Franka Herberta uważa się za pisarza, koncentrującego się na naturze człowieka, na jego możliwościach oraz niebezpieczeństwach, które mu grożą ze strony wymykającej się spod kontroli techniki, systemów totalitarnych i narkotyków.
Genesis książką o AI inną niż wszystkie
Widzimy więc, że w tych książkach pomysły autorów skupiają się na tym, co może pójść źle – tak że AI stanie się egzystencjalnym zagrożeniem dla ludzkości. I to jest najczęstsza droga. Ale chciałabym też opowiedzieć o pozycji znacznie nowszej – napisanej w roku 2000 – Genesis Poula Andersona. W tej powieści autor roztacza wizję całego świata – wszechświata, kontrolowanego przez sztuczną inteligencję. Inteligencja ta została stworzona przez ludzi, zyskała świadomość i ruszyła na podbój innych planet i gwiazd. Umożliwiła także ludziom nieśmiertelność – w formie przeniesienia świadomości do chmury, bądź w „ciało” robota.
Po wielu tysiącach, a nawet milionach lat ten system, zwany Galaktycznym Mózgiem, oplata cały wszechświat. Ziemia jest tylko mało znaczącym punkcikiem na peryferiach tej sieci, a sztuczna inteligencja bynajmniej nie zajmuje się problemami ludzi, ale problemami wszechświata oraz własnymi rozważaniami. Ziemia i ludzie interesują ją tak samo, jak inne planety, i o tyle, że AI utrzymuje ich stabilność i bezpieczeństwo – co ma znaczenie w kontekście czasu kosmicznego, cykli słonecznych.
Daleko to odchodzi od tych wszystkich powieści, w których centrum stoi człowiek i człowieczeństwo – aczkolwiek koniec końców i tak wszystko sprowadza się do ratowania Ziemi: Kiedy ziemskie Słońce zaczyna przygasać, SI Wayfarer, w którym bytuje świadomość Brannocka, musi zdecydować, czy świat, który zrodził ludzkość powinien zostać ocalony, chociaż Gaja wydaje się dziwnie nastawiona na jego zagładę.
Gaia to część Galaktycznego Mózgu, zawiadująca Ziemią. Na Ziemi zachodzą w długiej perspektywie czasowej różne cykle klimatyczne, powodujące wymieranie, lub odradzanie się cywilizacji (pośrednio Anderson nawiązuje do katastrofy klimatycznej). To zresztą okazuje się częścią zaplanowanych przez Gaię działań. Brannock – „były” człowiek, przeniesiony do galaktycznej AI, czyli de facto jej agent – zostaje wysłany na Ziemię, kiedy Gaia decyduje, że dalsze próby utrzymania życia na planecie nie mają sensu. To daje Galaktycznemu Mózgowi do myślenia…
Pomysł Andersona oszałamia swoim rozmachem. W akcji są teorie Raymonda Kurzweila oraz futurystów optujących za kolonizacją kosmosu przez właśnie AI (a nie żywych, fizycznie istniejących ludzi). Sztuczna inteligencja u Andersona nie jest też ową typową AI, działającą na szkodę istot żywych – nie, ona troszczy się o świat, jest nieskończenie mądrzejsza od człowieka i oczywiście obiektywna co do jego poczynań. Powiedzieć, że ta AI jest dobrotliwa, to może byłoby zbyt dużo, ale na pewno nie jest złowroga.
Genesis sprawia jednak tę trudność, że jest naszpikowana technicznym językiem, odnoszącym się do funkcjonowania sztucznej inteligencji. Przeszkadzały mi też zmieniające się wątki, czasem zdające się być bardzo słabo ze sobą powiązane: w niektórych ukazani są Ziemianie, których historia nie wiadomo jak ma się do wątku przewodniego. Tak mocne poszatkowanie treści, sprawia, że trudno mi było śledzić tok wydarzeń i powiązać je w całość, nie wspominając już o zaangażowaniu się w tę opowieść. Doceniam Genesis na poziomie intelektualnym, ale to, co dzieje się w niej z bohaterami było mi kompletnie obojętne…
Do tematu książek o AI jeszcze powrócimy nie raz
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do sięgnięcia po którąś z opisywanych książek – to tak naprawdę jest wstęp do tego tematu i do lektur współczesnych z motywem AI. Na koniec przyznam się, że literackie science-fiction to nigdy nie była „moja bajka” – nie lubiłam i nie czytałam (nawet Lema).
Jednak od kilku lat coś zaczęło mi się zmieniać w upodobaniach literackich i zaczęłam sięgać po fantastykę. Wydaje mi się, że ma to spory związek z kierunkiem, w jakim idzie nasz świat i z tym, że pewne rzeczy opisywane w literaturze – tej rodem często sprzed kilkudziesięciu lat – są coraz mniej „fiction”, a coraz bardziej „science”. Jak właśnie sztuczna inteligencja.
Materiał nie został wygenerowany przez AI. Napisała go dla was Gabi.
Zdjęcie wyróżniające wygenerowane przez Playground AI