Jeśli mowa o sztucznej inteligencji, to należy się przyjrzeć w tym kontekście Chinom, gdyż, jak wiadomo, to właśnie tej kraj jest jednym z głównych graczy na tym polu. Przy czym chińskie podejście do tego tematu różni się od tego, które mają kraje zachodnie. O ile poprzedni przywódca Kraju Środka – Deng Xiaoping – rozwijał chińską gospodarkę konsekwentnie, ale raczej po cichu, o tyle Xi Jinping realizuje program o wiele ambitniejszy i w o wiele bardziej agresywny sposób.
Chiny postanowiły wyjść z cienia i znowu stać się światowym mocarstwem (znowu, gdyż przecież kraj ten ma długą tradycję) – a cel ten planują osiągnąć w 2047 roku, czyli w setną rocznicę istnienia ChRL. Jeszcze wcześniej, bo już w perspektywie najbliższych kilku lat zamierzona jest chińska supremacja na polu AI. I wcale nie są to mrzonki.
AI w Chinach ma być potęgą
Trzeba przyznać, że jeśli coś jest możliwe, to jest to możliwe w Chinach. Wybudowanie miasta od zera, wyburzenie całych kwartałów zabudowy, by postawić hipernowoczesne wieżowce, pociągnięcie sieci autostrad, czy linii szybkiej kolei przez cały kraj. I to w kilka lat, a nie kilkadziesiąt, jak u nas. Centralne sterowanie sprawia, że różne rozwiązania są przyjmowane bez szemrania – jak partia postanowi, to nie ma od tego ucieczki. A obecnie priorytetem jest AI. Po pierwsze – jest postrzegana przez przywódców jako droga do odzyskania dominacji na świecie, a po drugie jako ostateczna metoda kontrolowania społeczeństwa. Dlatego też państwo chińskie przeznacza ogromne środki na inwestycje w rozwój nowoczesnych technologii, w tym AI.
To także dlatego Chińczycy przejmują zachodnie firmy, z naciskiem na branżę technologiczną, elektronikę, czy farmację – a co za tym idzie, przejmują także ich know-how. “Ofiarą” takich przejęć padły chociażby takie giganty jak IBM, Volvo, Pirelli. Ta taktyka budzi zresztą coraz większe zaniepokojenie w Unii Europejskiej, obawiającej się o swoje strategiczne zasoby. Idąc dalej – w chińskiej strategii mieści się także wysyłanie chińskich studentów na zachodnie uczelnie – a wielu z nich (tak!) wraca potem do Chin, by tam robić karierę (a przy okazji pracować ku chwale ojczyzny).
Ai – Made in China
Chiński model gospodarczy można nazwać „trzecią drogą”, gdyż już od dawna nie jest to komunizm, taki, jakim go znamy, ale też nie jest to pełnoprawny kapitalizm, bo przecież wszystko jest kontrolowane przez partię i musi być zgodne z jej linią ideologiczną. Aktualnie w tej linii mieści się wspieranie przedsiębiorczości – w tym szczególnie tej nakierowanej na nowoczesne technologie – z czego też Chińczycy ochoczo korzystają. I to jest kolejna cegiełka w tej układance. Na pewno poparciem chińskiej wierchuszki (i zapewne powiązaniami z nią) cieszą się chińscy giganci, tacy jak Alibaba, Baidu, Tencent. Ale technologiczne start-upy wyrastają w Chinach jak grzyby po deszczu, a pieniądze na start pochodzą w dużej części z państwowych funduszy inwestycyjnych.
Wreszcie, Chiny to ogromny przecież rynek użytkowników – półtora miliarda ludzi – na którym można dowolnie testować różne rzeczy i zbiegać terabajty danych, tak potrzebnych do rozwoju AI. A zbierać można chociażby dzięki typowo chińskim aplikacjom, jak wszechobecne combo WeChat, służące Chińczykom praktycznie do wszystkiego – komunikacji, zabawy, zakupów, płatności – a przy okazji rejestrujące każdy ruch mieszkańców Kraju Środka. I to bez uciążliwych przepisów dotyczących poszanowania prywatności…Chińczycy przyjęli tu ciekawą strategię przekształcania się tak, aby dostosować się do nowoczesnych technologii, a nie wciskania ich w stare ramy i narzekania, że “się nie da”. Przykładem może być tu budowanie dróg specjalnie pod samochody autonomiczne, zamiast dużo bardziej skomplikowanego dostosowywania tych aut do niestabilnego środowiska, w jakim funkcjonują ludzie. Do końca 2023 roku w samym Wuhan otwarto ponad 3 tys. km takich dróg, gdzie testowano samochody autonomiczne.
Chiny vs USA w wyścigu AI
Kai-Fu Lee, wybitny chińsko-amerykański inżynier informatyk (były prezes Google’a w Chinach), prognozuje, że Chiny w perspektywie kilkunastu lat faktycznie prześcigną Stany Zjednoczone w rozwoju AI. Już dziś ok. 40% systemów LLM, na których opiera się generatywna AI, powstało w Chinach. My mamy ChatGPT, Gemini, czy Copilota, natomiast Chińczycy pod koniec ubiegłego roku zaprezentowali własny model językowy – Ernie Bot 4.0. Trzeba jednak pamiętać, że produkty OpenAI są oficjalnie zablokowane przez partię. Podobnie zresztą jak zachodnie media społecznościowe i internetowe usługi – Chińczycy wszystko mają własne. Co nie przeszkadza im zalewać swoimi produktami i usługami świat: Aliexpress, TikTok, Shein, Temu – to wszystko chińskie wynalazki…
Ciągle jeszcze pamiętające czasy przerażającej biedy chińskie społeczeństwo, ma ogromne parcie na polepszenie swojego statusu materialnego. A obecni przywódcy mu to umożliwiają. W Państwie Środka powstał swego rodzaju kult pieniądza (z czego zresztą partia nie jest zadowolona), zatem zysk stoi na pierwszym miejscu, przed jakimikolwiek skrupułami natury etycznej i moralnej, które wiążą się z rozwojem AI. Zatem tu również aktualne jest ww. “jeśli coś jest możliwe, to jest to możliwe w Chinach”.
Gdzie Świat nie może, tam Chiny… złamią parę praw
Chińczycy nie będą oglądać się na łamanie praw człowieka i praw obywatelskich (chociażby przez powszechną inwigilację) albo zanieczyszczanie środowiska, co niestety też idzie w parze z rozwojem gospodarczym. Można ująć to tak: Chiny są znacznie bardziej skłonne przyjąć na siebie konsekwencje środowiskowe, niż państwa rozwinięte. Zwłaszcza, kiedy te konsekwencje – de facto – dzieją się w innych krajach, gdzie Chińczycy akurat zainwestowali np. w Afryce, ale też w naszym regionie, gdzie największymi chińskimi poplecznikami są Węgry oraz Serbia. Tego typu inwestycje wpisują się w chińską inicjatywę tzw. Nowego Jedwabnego Szlaku.
Ogromne możliwości, ogromny potencjał, ogromny rynek. Także kraj mający dostęp do kluczowych surowców dla rozwoju technologii – minerałów ziem rzadkich, co jest asem w rękawie. Chińscy przywódcy oczywiście nawołują do współpracy i do “nie przesadzania” z regulacjami w zakresie rozwoju AI, żeby nie zahamować jej rozwoju… Tę samą argumentację słyszymy zresztą “z ust” zachodnich BigTechów, tylko w czyim to jest interesie? W tym samym czasie toczy się już jawna wojna technologiczna między USA a Państwem Środka – ot, my próbujemy zbanować TikToka, a Chiny właśnie zakazały używania procesorów Intela i AMD w rządowych urządzeniach.
Materiał nie został wygenerowany przez AI. Napisała go dla was Gabi.
Zdjęcie wyróżniające wygenerowane przez Copilota.