Co, jeśli powiem Wam, że tak naprawdę nie potrzebujecie instalować na swoim smartfonie aplikacji? Z taką szaloną tezą wyszło T-Mobile. Operator pokazał koncepcję, która opiera się całkowicie na działaniach kontekstowych, wykorzystujących sztuczną inteligencję.
Deutsche Telekom, czyli właściciel T-Mobile uważa, że najbliższe pięć czy dziesięć lat może przynieść niemałe zmiany w świecie smartfonów. Zamiast dziesiątek, niekiedy setek aplikacji, będziemy wykorzystywać urządzenie, które przy wykorzystaniu swoistego czatbota wykona nasze polecenia i odpowie na pytania.
Zamiast uruchamiać Facebooka, będziemy mogli poprosić smartfon o napisanie posta z konkretnym zdjęciem i publikację we wtorek o 19:45 czasu polskiego. Nie kupuję tej wizji, ale jest na tyle szalona, że warto ja omówić.
Smartfon bez aplikacji według T-Mobile
W pierwszej chwili po zapoznaniu się z pomysłem T-Mobile pomyślałem, że smartfon bez aplikacji nie wypełnia znamion definicji smartfonu. Będzie więc zwykłym telefonem komórkowym. Brak możliwości instalowania dowolnego oprogramowania może przecież w znaczący sposób ograniczyć możliwości sprzętu.
Szybko jednak zdałem sobie sprawę z tego, że nie będą one potrzebne. Twórcy chcą, aby zastąpiła je sztuczna inteligencja. Cała praca wykonywana wcześniej przez programy zainstalowane na urządzeniu, zostanie przerzucona na AI. Interfejs wolny od aplikacji to wygoda i brak wchodzenia w niepotrzebne, często czasochłonne interakcje. Wszystko będzie realizowane głosowo lub tekstowo poprzez kontakt z botem.
Tak, to bez wątpienia innowacyjny, kontrowersyjny, a wręcz szalony pomysł. Jestem przekonany o tym, że dziś wyśmiałoby go większość użytkowników smartfonów. Co będzie za pięć czy dziesięć lat? Sytuacja może znacząco się odmienić. Instalujemy coraz więcej aplikacji, których obsługa zajmuje nam coraz więcej czasu. W efekcie nie możemy skupić się na pojedynczych zadaniach, a trend ten tylko postępuje. Odciążenie umysłu użytkownika może mieć więc sporo sensu.
Sęk w tym, że może sprawdzić się to tylko w przypadku użytkowników, którzy nie wykorzystują swoich urządzeń do specjalistycznych zadań czy choćby do pracy. Mimo że moje zajęcie może nie wydawać się wymagające, okazuje się, że wspomniana koncepcja kompletnie nie miałaby u mnie szansy powodzenia. Zbyt wiele narzędzi i zbyt wiele miejsc „do kontrolowania” powoduje, że bez aplikacji ani rusz.